poniedziałek, 5 listopada 2012

1/2

To już drugi tydzień mojego wyzwania :) Niestety dostałam tej cholernej miesiączki - to dlatego w weekend tak żarłam. Dzisiaj było ok. Na śniadanie granola i kawausia :3, w szkole suszone figi i orzechy archaidowe, na obiad brązowy ryż z suszonymi pomidorami, na podwieczorek druga kawusia :3 (tak uwielbiam kawę i nie przeżyłabym bez niej), na kolację zupa z czerwonej soczewicy. Jestem z siebie zadowolona. Dzisiaj już ruszam z treningiem. Pochwalę się swoją niedawną zdobyczą :) Udało mi się je kupić za dwie stówy, a kosztowały pięć, więc się opłacilo.



Postanowiłam, że opiszę swoją krótką, ale zawilą historię z ED. 
Rok temu postanowiłam, że zacznę się odchudzać. Zaczęłam dietę Dukana co było błedem, ponieważ jest to typowa dieta dla mięsożerców. Po 15 dniach zrezygnowałam, ponieważ moje codzienne menu skladało się z mleka, kurczaka i warzyw (kiedy były dopuszczone). Schudłam 6 kg. Pewnego listopadowgo dnia po prostu przestało mi się chcieć jeść na 3 dni, epizody powtórzyły się jeszcze w grudniu i styczniu. Ćwiczyłam wtedy jeszcze. Zaczęlam mieć obsesję na punkcie wagi. Jednym z dłuższych epizodów był epizod w marcu - tydzień jedzenia po 400 - 500 kcal. Wtedy odkryłam pro-anę. Miałam swojego bloga i w ogóle. I tak najgorsza była dieta płynna - tydzień przyjmownia samych plynów. Nie wiem jak to wytzrymalam. 
Przed tegorocznymi wakacjami postanowilam, że przed obozem w Hiszpanii, schudne 5 kg. Udało się dzieki zdrowemu jedzeniu i cwiczeniom. Niestety w lipcu wszystko przytyłam. Poczulam sie gruba i brzydka. Nie jadlam nic przez dwa dni. Potem bylam na trzech ziemniakach dziennie. Ostatnie dwa tygodnie przed rozpoczeciem szkoly spedzialm na obsesyjnej diecie - jadlam po 300-400 kcal dziennie, na co skladala sie owsianka, kawa i warzywa. Cwiczylam po 3 h dziennie. Schudlam 8 kg w dwa tygodnie. Stałam się szczupła , wszystko ze mnie spadalo. Wolalam jednak powrocic do normalnego zywienia. Bylam wycienczona, wyglodzona, bylo mi cholernie zimno, na nic nie mialam sily. Stwierdzilam, że to koniec. Zadzwonilam do kolezanki i teraz jest juz ok. W nastepnej notce opisze moj powrot do wolnosci. 

niedziela, 4 listopada 2012

7/1

Dzięki za komentarze dotyczące wyników :) To zasługa mojej zdrowej rodzinki. Kilka lat temu moja babcia schudła 40 kg i zainspirowała mojego tatę, który też schudł 30 kg. Teraz cała rodzina (ja, tata, mama) żywi się zdrowo  :D wszystko pełnoziarniste i zdrowe. Nie ma białego cukru, słodyczy itp. Moja mama też się odchudza, ale u niej idzie to topornie bo ma niedoczynność tarczycy. Wszyscy ćwiczymy i w ogóle. Jestem trochę takim czarnym koniem rodziny bo jestem najcięższa. Moja mama wyprzedza mnie o 1 kg, a tato to lepiej nie mówić. Waży 65 kg przy wzroście 183 cm! Szok. Ale podoba mi się to, że ma kaloryfer na brzuchu. Wszystkie moje koleżanki myślą, że ma 30 lat, a ma 45...Jestem dumna z mojej rodzinki, mamy swoje zwyczaje np. w sobotę rano zawsze są naleśniki na śniadanie (oczywiście pełnoziarniste) i trochę słodyczy jako podwieczorek. Denerwuje mnie tylko to, że naciskają do mnie co do szkoły. Muszę mieć dobre oceny itp. Dieta jakoś idzie :) Od jutra wracam do ćwiczeń, czuję, że spowolnił mi metabolizm poza tym, w ciągu tygodnia jestem tak wkurzona na wszystko, że włączam iPoda na maxxxa i ćwiczę baaaaardzo intensywnie przez okolo 40 min. Robię program Ewy, biegam, podnoszę hantle. Można powiedzieć, że się wyrzywam, aby móc spokojnie zasnąć.
Zdecydowalam się podjąć walkę z zespołem kompulsywnego objadania się. Wcześniej myliłam to z anoreksją i bulimią, ale objawy mówią same za siebie. Wydrukowałam sobie z internetu plan walki z tym i rozpisałam wszystko, co powoduje napady, jak im zapobiegać itp. Nie pójdę do psychologa bo moja głowa i psychika to ziemia święta zamknięta na cztery spusty. Nikomu nie pozwalam tam wejść.
Buziaki :***









piątek, 2 listopada 2012

5/1

Dzisiaj zawaliłam z dietą. Ale trudno, już tego nie zmienię. Nie będę was męczyć jakimś super długim postem, ale zastanawiam się czy liczyć kalorie czy po prostu zdrowo się odżywiać (oczywiście w umiarkowanych porcjach) i więcej ćwiczyć. Co o tym myślicie?
Miałam dzisiaj super dzień! Rano byłam na badaniu krwi, wieczorem byłam po wyniki...I okazało się, że są świetne, dużo lepsze niż wtedy kiedy jadłam mięso :) Oprócz tego lekarka od której odbierałam wyniki powiedziała, że jest zachwycona, że mam świetny cholesterol, triglicerydy (tłuszcze) i że rzadko widzi aby wśród nastolatków ktoś miał tak dobre wyniki glukozy (muszą mi robić takie badania dosyć często ponieważ mam w rodzinie 2 przypadki cukrzycy). To dzięki temu, że spożywam bardzo mało tłuszczów, a jeśli już to tylko te zdrowe. Nie używam też cukru i nie jem słodyczy (czasem się zdarzy). Zapytała się czy jestem wegetarianką. Wiecie co odpowiedziałam :) Cieszę się bo zmieściłam się w normie czerwonych krwinek i hemoglobiny (ufff...).
Byłam jeszcze dzisiaj u dentysty na co półrocznym polerowaniu zębów. Boli jak cholera, ale warto. Kiedyś myślałam, żeby zrobić sobie wybielanie zębów, ale polerownie jest wystarczające :)

No to pochwalę się wynikami krwi :)



I jeszcze zęby :)


PS: po wielu nieudanych próbach w końcu wyszło mi perfekcyjne latte (oczywiście na mleku sojowym)


xxxx


czwartek, 1 listopada 2012

4/1


Ależ dzisiaj miałam dzień. Lenistwo, lenistwo i jeszcze raz lenistwo. Obejrzałam sobie kilka odcinków mojego ulubionego serialu - Pretty Little Liars i Nianię w Nowym Jorku. Czasami człowiek potrzebuje takiego dnia. Nie wiem czemu, ale czuję się po prostu szczęśliwa. Kiedyś marzyłam o tym, aby mieć masę pieniędzy, łazić w ciuchach od Chanel, Prady itp. Starałam się być we wszystkim najlepsza. To była 1 klasa gimnazjum. Wyznawałam wtedy zasadę po trupach do celu. Wiecznie chciałam więcej. Kiedy mama nie chciała mi kupić jakiegoś ciucha, robiłam jej wyrzuty. W ogóle często mówiłam rodzicom, że są słabi, że mają za mało pieniędzy, że powinni się bardziej oddawać pracy itp. Chciałam być najpiękniejsza, najlepiej ubrana, najbardziej lubiana. Czuję się trochę winna, bo nie zauważałam tego, jak moi rodzice ciężko pracowali, że tak naprawdę miałam dużo więcej niż inne dzieci w klasie, była grupka bogatych dziewczyn które naprawdę jedzą kawior, mieszkają w penthousach i mają wszystko czego chcą, ale były też biedne dzieci. Potem nadeszła faza zwątpienia, chciałam zagłodzić się na śmierć albo zaćpać (kurcze miałam 13 lat). Kiedyś jeszcze o tym napiszę. Teraz nabrałam dystansu. Nie muszę być najlepsza we wszystkim. Chcę być normalną dziewczyną i tyle. Chcę być szczęśliwa.

Bilans:
granola z mlekiem sojowym 250 kcal
placuszki z cukinii 200 kcal
pumpernikiel 100 kcal
granat 80 kcal
kawa 180 kcal
Muffiny owsiane 250 kcal
RAZEM: 1060 kcal



środa, 31 października 2012

3/1

Dzisiaj trzeci dzień :) Z każdym dniem coraz bliżej. Niestety dzisiaj troszkę przekroczyłam limit, ale miałam też więcej ruchu. Czytałam komentarze pod wczorajszym postem na temat wegetarianizmu. Staram się uzupełniać wszystkie niedobory :) dlatego codziennie jem orzechy i różne owoce i warzywa. Natomiast zdziwiłam się kiedy Kama napisała, że rośliny też mają uczucia. Wiem, że czują, ale nie w taki sam sposób co zwierzęta. Ludzie często wyśmiewają się z wegan i wegetarian. Wkurza mnie to trochę bo ci ludzie nie mają wiedzy na ten temat, albo po prostu tego nie rozumieją....Ale to tylko ci ludzie, którzy się ze mnie wyśmiewają, albo krytykują, mnie denerwują. Tworzenie jakiś stron na facebooku i tego typu rzeczy lub tłumaczenie mi, że jestem głupia i nieświadoma. Moi rodzice nie mają z tym problemu. Raz na rok muszę mieć po prostu robione badania krwi. Większość moich znajomych mówi mi po prostu - nie jesz mięsa? okej. Niestety zdarzają się tacy, którzy wyśmiewają się ze mnie i mówią że kochają hamburgery i nie wyobrażają sobie bez nich życia. Nie mam problemu z ludźmi, którzy jedzą mięso - przecież ja też kiedyś jadłam, nie jestem świeta. Niech każdy je co chce i nie zagląda drugiemu do talerza.  A co do anemii, to jest to też spowodowane problemami z tarczycą. Myślicie, że utuczyłam się tak na własne życzenie? Byłam normalnym dzieckiem! Ale nie kiedy okazało się, że dziecko ma jakąś pieprzoną niedokrwistość to najlepiej dać czterolatce schabowego na pół talerza! Ile razy plakałam nad tym talerzem, że już nie mogę, ale i tak zeżreć to musiałam. Wtedy zaczęlam tyć bo miałam już rozciągnięty żołądek. Wiecie, że pierwszego hamburgera zjadłam w wieku 8 lat? Wcześniej jadłam tylko frytki, ponieważ happy meala kupowałam tylko dla zabawki, niestety byłam przymuszana do jedzenia hamburgerów! Bo po co kupować cały zestaw, skoro dziecko nie je hamburgera? Oczywiście zostałam zmuszona do zjedzenia takiego świństwa, które z czasem zaczęło mi smakować...Nikogo nie obwinam za to jak teraz wyglądam, ale jakby mnie nie napychano z każdej strony w młodych latach, nie wyglądałabym tak jak teraz. Dzisiaj zjadłam 1130 kcal, wiem dużo, ale jak zwykle warzywa, dobre węglowodany i orzechy. Chudnijcie :)



Niestety jestem laktowegetarianką - chciałabym być weganką, ale nie jest to możliwe z przyczyn ekonomicznych...Zamienniki jajka są bardzo drogie. Czasami zjem np. lody, albo pizze na której jest ser, ale to naprawdę zdarza się bardzo rzadko.

wtorek, 30 października 2012

2/1

Tak lubię ćwiczyć! Ale oczywiście nie mogę! Bo co - bo jestem chora. Czuję się fatalnie. Dobrze, że będzie wolne już pojutrze :) odeśpię sobie. Na szczęście z rodzicami nie obchodzimy święta zmarłych. Jestem buddystką - dlatego jestem również wegetarianką. Nie potrafię jeść mięsa. Przeraża mnie to, że to kiedyś żyło. Pomyślcie jak biedne są te zwierzęta...Nie mogę patrzeć jak niektórzy zażerają się w fast-foodach. Tam te zwierzęta są okropnie traktowane. Poza tym mięso już dawno przestało być zdrowe! Zauważyłyście, że w XXI wieku dzieci szybciej dojrzewają niż wcześniej? Tym zwierzętom podaje się antybiotyki i hormony  wzrostu. Są tuczone, maltretowane, a potem odcinają im głowę. Przepraszam, że tak piszę ale ważne jest, żeby wiedzieć co się je. Niestety boję się jednej rzeczy - badania krwi, które będę miała za tydzień...Widzę po sobie, że mam objawy anemii, ale mięsa nie tknę. Gdybyście chciały poczytać o wegetarianizmie: http://www.wegetarianizm.net/badzwege.html daje wam link. Odkąd nie jem mięsa, czuję że jestem w zgodzie ze sobą. Warto! Dieta idzie mi dobrze, na szczęście, dzisiejszy bilansik:
- granola z mlekiem=270 kcal
- kawa=120 kcal
- orzeszki ziemne bez tłuszczu i soli=180 kcal
- 2 figi=40 kcal
- warzywa na patelnię + brokuły=260 kcal
= 1050 kcal
CHUDNIJCIE
XXXX
PS dla motywacji zdjęcia mojej ulubionej modelki Karlie Kloss





2011 Victoria's Secret Fashion Show - Runway

poniedziałek, 29 października 2012

1/1

Niestety, jestem chora więc odpuściłam sobie ćwiczenia. Postaram się poćwiczyć jutro. Zgodnie z planem zjadłam dzisiaj 1000 kcal:
- granola orzechowa z mlekiem sojowym 300 kcal
- warzywa na patelnię 210 kcal
- kawa 120 kcal
- sałata z marchewką 10 kcal
- ciasteczka owsiane 150 kcal
- migdały 170 kcal
- dwie figi 40 kcal
Mam nadzieję, że jutro już będę czuła się lepiej. Dzisiaj stanęłam na  wadze - 75 kg (kur**). Można się nieźle wkurzyć. Sama sobie na to zasłużyłam. Ja geniusz: głoduję przez trzy tygodnie by potem przez ponad miesiąc obżerać się bez opamiętania...Czytałam wczoraj o zespole kompulsywnego objadania się - mam wrażenie, że sama na o choruję. Czasami po prostu odczuwałam potrzebę jedzenia - obżerałam się tak dopóki już nic więcej nie zostało. Chowałam jedzenie przed rodzicami, żołądek mi pękał z bólu i przejedzenia, ale ja w głowie słyszałam tylko: JEŚĆ! JEŚĆ! JEŚĆ!...zwłaszcza kiedy miałam zły humor. Potem plakałam nad sobą, że jestem gruba i brzydka. Teraz chcę powrócić do normalności. Potrafię walczyć ze swoją psychiką - sama zwalczyłam w sobie lęk wysokości oraz bardzo wiele przeróżnych fobii. Oby tym razem się udało. Chudnijcie :***



niedziela, 28 października 2012

2013 już blisko...

W 2011 roku podjęłam walkę ze swoimi nadprogramowymi kilogramami. Chudłam, tyłam i tak na zmianę. Znienawidziłam jedzenie. Widziałam w nim wszystkie swoje problemy. Przed wakacjami schudłam 8 kg. Czułam się świetnie. Niestety w lipcu 2012 przytyłam. Znowu. Po raz piąty. Od roku odwiedzałam portale pro-ana, ale kiedy starał się nie jeść to trwało to najwyżej 5 dni. W sierpniu 2012 postanowiłam schudnąć przed nowym rokiem szkolnym. Schudłam do 65 (przy 175 cm). Padałam z wyczerpania! Schudłam 10 kg w trzy tygodnie! Obsesyjnie liczyłam kcal (max. 600 dziennie) i ćwiczyłam po 3 h dziennie. Zaczęłam się ciąć. Już tego nie robię. Chcę być szczęśliwa i na stałe pozbyć się zbędnych kg. Kiedy zorientowałam się, że mi odbiło zadzwoniłam do przyjaciółki i się wypłakałam. Pomogła mi pozbyć się any i złych myśli (matko, jem przy ludziach), ale dalej nie czuję się dobrze. Kg wróciły. Teraz jest tak z 74. Chcę się ich pozbyć i znowu czuć się tak jak przed wakacjami.

xxxx